Dedykacja dla Darii, która napisała pierwszy komentarz :).
Podziękowania dla Was! Czytelników komentujących opowiadania i śledzących życie Marlee :).
Była przerwa z okazji dnia Matki. Wszystkie dziewczyny z Alfei, chłopaki z Czerwonej Fontanny i Niebieskiego Globusa, a także czarownice z Chmurnej Wieży zebrali się na dziedzińcu szkoły. Pomyślałam, że "takiego tłoku od dawna nie było". Chciałam jak najszybciej wyjechać zrobić im ''szkołę'' w domu i wrócić do Linphei mojego prawdziwego domu.
* * *
- Co wy sobie wyobrażaliście?! - wykrzyknęłam tak głośno jak mogłam. - Że będziecie tak mną pomiatać?! Mój prawdziwy dom jest gdzie indziej! Żegnam!
- Marlee!!! - wykrzyknęła moja ''matka''.
- Czego chcesz?!
- Nigdzie nie pojedziesz Twój dom jest tutaj!!!
- Nie mam ochoty z Tobą gadać lepiej zejdź mi z oczu!
- Ciekawe. Będziesz tu siedzieć i nie wrócisz do Alfei!
- Broken Heart! - rzuciłam to samo zaklęcie co na Arthura i nagle ... PRZEMIENIŁAM SIĘ ! MIAŁAM NA SOBIE CHARMIX!
* * *
- Czy jest Flora? - Zapytałam z nadzieją w głosie.
- Niestety nie. Pojechała do rodzinnego domu - odpowiedziała mi Musa.
- Czy mogła by mi Pani powiedzieć gdzie to jest?
- Nie wiem czy ona by się na to zgodziła.
- Jestem jej córką. Bardzo o to proszę.
- Jak to? - Zapytała Musa z zaskoczeniem
- No tak. To poda mi to Pani?
-Tak...
* * *
-Paula co ty tu znowu robisz?! - zapytałam rozwścieczona.
- Przyszłam na zakupy,a co ciebie to obchodzi? Stylu i tak nie masz. Nie wiem jak ludzie mogą lubić taką beznadziejną modelkę.
- Lepiej uważaj na słowa...
I poszłam prosto do zamku Linphei.
* * *
-Witaj kochanie co ty tu robisz? - zapytała Flora
- Przyszłam złożyć Ci życzenia z okazji dnia Mamy. - pokazałam jej własnoręcznie robioną kartkę.
- Przepiękna - Flora uśmiechnęła się i szybko poszła po telefon. - Masz - podała mi go. - Zadzwoń do Maxona.
- Masona? - zaśmiałam się.
- A no tak przepraszam - i obie zaczęłyśmy rozmawiać.
* * *
- Mason?
- Tak. Cześć księżniczko!
- Hahaha.
- Co tam u ciebie?
- Dobrze. Najlepsze jest to, że będziemy mogli się ze sobą spotykać.
- No tak...
- Coś nie tak?
-Opowiem ci jak przyjdę. Dobrze?
-Yhm...
-Paa
-Paa
Na tym zakończyła się nasza rozmowa przez telefon. Wiedziałam, że coś jest nie tak, ale nigdy nic nie wiadomo.
- Marlee?
- Tak mamo?
- Bo my z Helią musimy ci coś jeszcze powiedzieć....
Chcecie next rozdział? 5 komentarzy przy tym opowiadaniu/ rozdziale ja ktam chcecie ;P.
Wasza florcia 8
Dalej
OdpowiedzUsuńDalej. Weny życzę.
OdpowiedzUsuńswietne dalej
OdpowiedzUsuńDalej
OdpowiedzUsuńPisz
OdpowiedzUsuńTak pisz dalej
OdpowiedzUsuń